środa, 7 listopada 2012

Day #4 and #5

Czwarty dzień był świetny, jestem z niego zadowolona w 90%.
Co do dzisiejszego dnia jest tak sobie, ale jeśli mam ocenić w tym momencie to 70%.


*************************************************************************************

Lubię uprawiać sport, lecz szybko mnie wszystko nudzi, cały czas potrzebuje zmiany. Drugim powodem, dla którego nie robię tego regularnie, to brak osoby towarzyszącej. Najlepiej jest z kimś innym, ponieważ nawzajem się motywujemy. Współczuje mojemu przyszłemu chłopakowi, zmuszę go do chodzenia ze mną na siłownie. Bo w związku nie tylko dziewczyna powinna o siebie dbać, nigdy nie dopuszczę do tego aby mój mąż w wieku 40 lat miał piwny "mięsień"

*************************************************************************************





Chce być wysportowaną, szczęśliwą, młodą kobieta znającą swoją wartość. Nigdy się nie poddaje, dążę do mojej wymyślonej perfekcji i realizuje swoje wszystkie plany. Nie osiadam na laurach, ponieważ zawsze jest coś do poprawy :)









poniedziałek, 5 listopada 2012

Day #3

Jestem zadowolona z siebie i dzisiejszego dnia w 80%. Jest lepiej i z dnia na dzień będzie coraz lepiej. :)




We wrześniu 2012 roku, wzięłam się trochę za siebie i udało mi się zejść do wagi 70 kg. Pomimo tak wysokiej wagi nikt nigdy nie dał mi mojej wagi, ponieważ miałam bardzo umięśnione ciało (od codziennego jeżdżenia na rowerku i robienia brzuszków).

Kiedyś nie było nocy aby nie łapały mnie bardzo bolesne i dokuczliwe skurcze, które zawsze prowadziły do płaczu. Od kiedy zaczęłam trochę więcej się ruszać i uprawiać regularnie sport, pożegnałam się ze skurczami do dnia dzisiejszego. :)




Chce być wysportowaną, szczęśliwą, młodą kobieta znającą swoją wartość. Nigdy się nie poddaje, dążę do mojej wymyślonej perfekcji i realizuje swoje wszystkie plany. Nie osiadam na laurach, ponieważ zawsze jest coś do poprawy :)









niedziela, 4 listopada 2012

DAY #1 and #2

1 dzień uznaje za w 70% udany, drugi w 50%, zobaczymy jak to będzie dalej. :)



Najwięcej udało mi sie schudnąć po Wielkanocy 2010 do połowy czerwca 2010 roku, w tym czasie ubyło mi 10 kg, byłam w niebie. Później wyjechałam na wakacje, podczas których się kompletnie nie pilnowałam i wskoczyło mi ok. 5kg (tzw. efekt jojo). Lecz po powrocie walczyłam dalej konsekwentnie i do połowy lutego 2011 zeszłam do wagi 60 kg.
Później nastąpiły ferie, podczas których nie wiedziałam co we mnie wstąpiło. Jadłam wszystko co mnie napotkało i o każdej porze. Wiec od tych pamiętnych ferii (jedna z największych życiowych porażek, która bardzo mocno żałuję) stopniowo przybierałam na wadze, aż we wrześniu 2011 roku ważyłam 75,5 kg. Kolejny efekt jojo. :(

                                                                      c.d.n.





Chce być wysportowaną, szczęśliwą, młodą kobieta znającą swoją wartość. Nigdy się nie poddaje, dążę do mojej wymyślonej perfekcji i realizuje swoje wszystkie plany. Nie osiadam na laurach, ponieważ zawsze jest coś do poprawy :)







piątek, 2 listopada 2012

Moje zmagania z waga zaczęły się 4 lata temu, gdy ważyłam 86kg co wtedy na 13-latkę było ogromną liczbą. W ciągu pół roku waga zeszła mi do 70 kg, czy -16kg. Byłam bardzo dumna z siebie, ale wtedy popadłam też w pierwsze stadium anoreksji, miałam bardzo rygorystyczną dietę:
- zero słodkości
- zero tłuszczy
- zero napojów gazowanych i soków
- zero kawy
- codziennie godzina na rowerku stacjonarnym (bardzo intensywny wysiłek)
- w najgorszym stadium robiłam nawet do 800 brzuszków dziennie
Moja dieta była ułożona tylko i wyłącznie przez mnie, i sądzę, że nie przekraczałą 800 ckal dziennie.
                                                                                         
                                                                                                                                                          c.d.n.





Chce być wysportowaną młodą kobieta znającą swoją wartość.









Zmiany

Oczywiście nie od dziś wiadomo, że wszystkie ubrania najlepiej wyglądają na szczupłych, zgrabnych i zadbanych ciałach oraz osobach. W tym momencie nie propaguje ani pro any ani pro mi, ponieważ nie o to mi chodzi, aby kobiety wyglądały jak chodzące kościotrupy. Może i wiele osób myśli, że jeśli modelka, która nosi rozmiar zero jest na  każdym kroku adorowana, to się grubo myli, ich zawód wymaga tego aby miały odpowiednie rozmiary i wymiary, bo zdaniem większości projektantów ubrania z wybiegów najlepiej prezentują się na modelkach, które maja tzw. chłopięca figurę. Myśląc teraz racjonalnie i stawiając się na miejscu mężczyzn, po co mu kobieta, która od szyi w dół, przypomina z figury jego samego. On poszukuje czegoś innego, czegoś czym może się zafascynować. Oczywiście jest też wiele zwolenników takiej figury.


Ja sama przeszłam długą drogę ze swoim ciałem, zawsze chciałam zbliżyć się do mojego wymarzonego "ideału", który może nie istnieje. Lecz w dzisiejszych czasach osoby szczupłe i zadbane często dostają wiele nowych możliwości, których osoba także dbająca o siebie lecz przy kości, nie dostanie.

Sama podziwiam osoby, które potrafią zaakceptować siebie takim jakim się urodził, lecz ja nie umiem i będę dążyć do wymarzonego celu czasami nawet po tzw. "trupach" i nie dopuszczam do siebie myśli, że mi się może nie udać, oczywiście będę miała wzloty oraz upadki, ale mi to doda tylko i wyłącznie dalszej motywacji. 

Trzymajcie za mnie kciuki, blog od dzisiaj zmienia postać, będzie on nadal o modzie, lecz także o zdrowym trybie życia, motywacji, thinspiracjach oraz ćwiczeniach, które pomogą uzyskać to co najlepsze w naszym ciele.

:)